Shtisel
Chciałem napisać o kilku wartych obejrzenia serialach ale przede wszystkim skupić się właśnie na tym jednym, którego 3 sezon pojawił się właśnie na Netflixie. Czas pandemii sprzyja m.in. oglądaniu filmów czy seriali niestety większość z nich na płatnych platformach VOD jest raczej dosyć miernej jakości. A mając przeważnie dostęp do kilku takich platform gdzie napotykamy ogromny wybór form i treści trafienie na coś wartościowego i wartego poświęcenia na to naszego wolnego czasu naprawdę nie jest proste. I stąd pomysł na taki wpis, mi zapewne kiedyś przypomni o tym co warto ponownie obejrzeć a tych którzy tu trafią i zechcą przeczytać być może nakieruje w wyborach. Na początek Shtisel – bo ten serial mnie oczarował i uwiódł bez reszty ostatnio. A jest to historia zwykłych ludzi, no może nie do końca zwykłych bo to dosyć spora rodzina ortodoksyjnych żydów. W serialu tym aż kipi od uczuć, emocji, krwiste, wyraziste postaci zagrane przez świetnych aktorów dopełniaja tego dzieła. Czyli to co lubię najbardziej, nie jakieś bajeczki, komiksy ale właśnie życie. I to życie opowiedziane w cudowny sposób, w jednej chwili śmiejesz się do łez a za chwilę byś łzę uronił ze wzruszenia nad losem bohaterów. Mimo głębokiej wiary tych ludzi w Boga i w jego moc sprawczą to nadal są oni tylko ludźmi, mają swoje rozterki, troski, potrzeby dla których często tę swoją wiarę naginają. Z serialu dowiemy się też wielu rzeczy o ich zwyczajach, obyczajach, codziennym życiu – warto zwrócić też uwagę na to co jedzą (badziew okropny) czy na to że wszędzie poruszają się z foliowymi reklamówkami:) No i oryginalny język hebrajski jest tutaj też na pewno atutem, nie ma lektora, trzeba poczytać. Ja, który często na innych serialach przechadzam się do kuchni aby w międzyczasie donieść sobie świeże przekąski:) na tym siedzę murem wbity w fotel aby nie przegapić żadnej sceny, żadnego dialogu. A jeżeli już musze gdzieś odejść na chwilę bo np trzeba zajrzeć do pieca to zatrzymuję film czym budzę irytację mojej żony. Bo oglądamy razem kiedy nasz synek już zaśnie. Chciałem się delektować tym trzecim już sezonem filmu jak najdłużej i oglądać co wieczór tylko po jednym odcinku ale się nie dało, wciąga jak narkotyk, także na dzisiejszy wieczór został nam do obejrzenia ostatni odcinek. A trafiłem na ten film gdy obejrzałem sobie miniserial Unorthodox również na Netflixie nawet po części z tym samymi aktorami. Wtedy po obejrzeniu go teń świat ortodoksyjnych żydów tak mnie zaciekawił, zafascynował wręcz że zacząłem szukać innych pozycji na ten temat i tak trafiłem na Shtisela. Chociaż przyznam że za pierwszym podejściem do tego serialu jakoś zatrzymałem się po kawałku pierwszego odcinka i dopiero za jakiś czas, po czyjejś rekomendacji wróciłem do niego ponownie i obejrzałem przez kilka wieczorów pierwsze dwa sezony. I już się zakochałem w tym filmie i tylko czekałem na nowe epizody, które na szczęście, mimo różnych plotek wyczytanych w sieci, pojawiły się jednak na Netflixie niedługo po ich premierze w Izraelu. Każdemu kto lubi takie filmy o prawdziwych ludziach, ich życiu, emocjach, uczuciach osadzone we współczesnych realiach na pewno ten serial się spodoba. Po ostatnim odcinku Shtisela obejrzeliśmy jeszcze pierwszy odcinek serialu New Amsterdam – od jakiegoś już czasu pojawia się on na Netflixie w czołówce filmów popularnych czy najczęsciej oglądanych. No i cóż można powiedzieć, film poprawny, znośny, z dobrym lektorem, przy filmach czytanych ma to dla mnie ogromne znaczenie. Np nie toleruję lektorek, o ile nie jest to Krystyna Czubówna:) Film czytany przez kobiete jakoś nie za bardzo mi leży i wolę już wersję z napisami w takim wypadku. Powiem tak, o ile Shtisel to dla mnie ekstraklasa czy nawet liga mistrzów to serial taki jak New Amsterdam to najwyżej druga liga. Ale zapewne jest to kwestią gustu i z pewnością znajdą się tacy którym bardziej spodoba się film o szpitalu i perypetiach lekarzy niż film o życiu rodziny ortodoksyjnych żydów.
Inne, warte obejrzenia, które w tych ostatnich miesiącach czy nawet latach zobaczyłem i które polecam to: na Netflixie – oczywiście wszystkie Narcos-y ale też genialny serial o El Chapo – tutaj przyznaje, że bardzo lubię tę narkotykową tematykę w filmach, podoba mi się życie tych mafiozów:), no może oprócz aspektu zabijania czy męczenia innych ludzi. Wspomniany już Unorthodox, świetny serial z elementami SF Czarne lusto, lżejsze komedyjki ale też z czasem całkiem poważnym przesłaniem Specjalista od niczego czy też Rita, oczywiście Stranger Things – coś jest wciągającego w tym serialu, z przyjemnością oglądałem też Lilyhammer chyba głównie ze względu na aktora z Rodziny Soprano. Na HBOGO, gdzie moim zdaniem produkcje są na nieco wyższym poziomie i dużo bardziej ambitne to: Trust, Normalni ludzie, Patric Melrose, Olive Kitteridge, Mildret Pierce – zauważyłem że te seriale wszystlkie gdzie jest imię i nazwisko umieszczone w tytule są bardzo dobre:) – i takich staram się szukać, Miasto Niedźwiedzia no i oczywiście The Affair, który chyba jako jeden z pierwszych filmów jakie pojawiły się na HBOGO obejrzałem. Oczywiście kultowa już Rodzina Soprano i Ray Donowan. No i Apple tv, które dopiero ostatnio odkrywam, mimo że jeszcze za wiele tam do odkrycia nie ma. Ale dla tego jednego genialnego serialu warto tam zajrzeć. Mówię o The Morning Show ze świetnymi rolami Jennifer Aniston i Reese Whitherspoon. Poza tym to jeszcze W obronie syna.
Zapewne jeszcze do tych list będę wracał i coś dopisywał czy opisywał szerzej jak mi się tylko przypomni albo jak znowu trafię na coś wartościowego.