Zimowa niedziela
Pobudka jak zwykle po 6. Wcześnie jak na niedziele ale wszędzie piszą że codzienne kładzenie się i wstawanie o stałej godzinie (powiedzmy że z jakąś niewielką tolerancją w weekendy) jest podstawą dobrego snu i jego właściwej higieny. Ja już tak mam, że raczej budzę się wcześnie, czy to dzień powszedni czy niedziela. A odkąd mamy pandemie i więcej dni pracuję z domu, nie muszę już wstawać i dojeżdżać codziennie do biura, to jeszcze bardziej ten mój rytm dnia dopasował się do tego co jest za oknem. I generalnie ze snem nie mam problemów. Kładę się kiedy czuję się senny, jak się obudzę i czuję że już nie zasnę to wstaję i nie poleguje w łóżku przetwarzając jakieś czarne myśli. I tak też było wczoraj. O godzinie 7.30 już w piecu się paliło, żeby moja ciepłolubna reszta rodziny miała ciepło jak wstanie:) Na pewno dodam wkrótce oddzielny wpis na temat temperatury w domu, otwierania okien, wietrzenia bo to w okresie grzewczym chyba najczęstszy powód moich nieporozumień czy wręcz kłótni z żoną. Zupełnie inną mamy termikę:) Okazuje się że takie rzeczy też warto brać pod uwagę kiedy planuje się związek:) Wracając do niedzieli to po rozpaleniu pieca zabrałem się za odśnieżanie a mam tego w tej chwili całe hektary. A w nocy znowu przysypało trochę i okazało się że moje wieczorne, sobotnie odśnieżanie (żeby już rano nie musieć) było syzyfową pracą. Przed 9 wróciłem do domu, rodzina już na nogach więc ja też zjadłem śniadanie w postaci usmażonych dwóch jajek od kur wiejskich i zacząłem szykować się do kościoła. Miałem jechać samochodem (to około 5 km) ale ostatecznie zdecydowałem się na rower. Kiedy rano zobaczyłem na drodze dwie sąsiądki które mimo aury, śniegu na drodze i mrozu dzielnie posuwały do kościoła na rowerach to przecież nie będę gorszy. Tym bardziej że dzieki temu można połączyć wizytę na mszy z aktywnością. Często jeżdże do kościoła rowerem. W ogóle dużo czasu spędzam w ruchu i na powietrzu, do tego wątku też na pewno wróce w kolejnych wpisach. Ale w tym miejscu chciałem tylko powiedzieć, że na wsi dużo ludzi przez cały rok, bez względu na pogodę, porusza się rowerem bądź nawet na piechotę i to nie z wyboru, z chęci bycia aktywnym ale z konieczności. Widać tu nadal dużo biedy i ludzi, którzy ledwo łączą koniec z końcem. Także jak nieraz patrze na wpisy jakichś moich znajomych czy też nieznajomych w aplikacjach (Runkeeper, Endomondo, Strava – no jest tego całe mnóstwo) i ich sukcesy bo przejechali, przeszli kilka kilometrów to zawsze przed oczami stają mi właśnie Ci biedni ludzie ze wsi dla których taka aktywność i robienie codziennie kilkunastu czy nawet więcej kilometrów jest koniecznością a nie koniecznie przyjemnością. Oczywiście nie ma nic złego w używaniu narzędzi jeżeli tylko te mają być motywacją dla wyjścia z domu i zażycia ruchu. Sam też czasami używam aplikacji chcociaż coraz częściej wychodze na rower, bieganie czy spacer bez żadnej elektroniki, wsłuchując się w swoje myśli i przyrodę. OK kończę bo moim celem było pokazanie kilku zdjęć, jak ta nasza wieś pięknie rano wyglądała a się rozpisałem. Dalej niedziela potoczyła się standardowo, może następnym razem opiszę jej drugą część:)