Placuszki z jabłkami
Od razu napisze że nie jest to mój autorski przepis tylko przepis ze strony Pani Ani Lewandowskiej. Ale oczywiście kilka swoich modyfikacji w nim wprowadziłem więc mam nadzieję, że mogę go opublikować i nie będę posądzony o jakiś plagiat;)
Placuszki są pyszne, proste i przypominają mi dzieciństwo kiedy bardzo często takie placuszki zrobione przez mamę jedliśmy. Uważam, że te moje są jeszcze lepsze, robię je już od dłuższego czasu i za każdym razem wychodzą idealne – co widać na załączonym zdjęciu. Zaczynamy od ciasta – do miski wsypuję szklankę mąki pszennej, niecałe dwie łyżeczki (płaskie) proszku do pieczenia, dwie duże łyżki cukru, dwa jajka i szklankę kefiru (ja używam kefiru Robico – tego w najmniejszej pojemności, akurat jest go właśnie szklanka i nie trzeba się martwić że coś zostanie). Do tego dodaję łyżeczkę ekstraktu z wanilii Dr.Oetkera. Mieszam to wszystko najpierw łyżką a potem miksuję kilka minut mikserem i odstawiam na kilkanaście minut. W tym czasie topie jeszcze w rondelku kawałek masła, po stopieniu tak mniej więcej trzy łyżki tego wychodzi. I zabieram się za krojenie jabłka. Do tej ilości ciasta potrzeba jedno duże lub dwa mniejsze jabłka. Ja wolę takie drobno pokrojone na desce ale może być też starte na grubych oczkach tarki. To zależy jaką konsystencję tych placków się woli bo trochę inne wychodzą z jabłkiem pokrojonym a trochę inne ze starkowanym. Po kilkunastu minutach, gdy ciasto już się odstoi dodaję stopione masło i jabłko, mieszam to wszystko łyżką i masa gotowa jest do smażenia. Teoretycznie zawartość masła w cieście daje możliwość ich smażenia na dobrej patelni już bez dodatkowego tłuszczu. Ja jednak daję nieco oleju na patelnię, rozgrzewam najpierw na dużym ogniu i na rozgrzany tłuszcz nakładam ciasto, dwie łyżki na jeden placuszek. Zmniejszam nieco ogień i smażę kilka minut, będzie to widać po brzegach gdy placuszek jest już gotowy do przełożenia na drugą stronę. Na drugiej stronie też dwie, trzy minuty i można przekładać na talerz. Zanim położę na patelnię kolejną turę ciasta dolewam odrobinę świeżego oleju z butelki, tak aby kolejne placuszki się nie przypalały i żeby nam w kuchni pięknie pachniało placuszkami a nie spalenizną;) Gotowe placuszki posypuję jeszcze po wierzchu niewielką ilością cukru pudru. Tutaj oczywiście warianty tego czym posypiemy czy też posmarujemy placki mogą być różne, zamiast pudru to może być jakaś konfitura czy też położone jakieś świeże owoce. To już zależy co kto lubi. Trzeba samemu eksperymentować. Smacznego!