Przemyślenia,  Życie codzienne

Jesień

W zasadzie to już minął pierwszy jej miesiąc. Teraz chyba ten najgorszy jej czas, druga połowa października, listopad i grudzień do Świąt Bożego Narodzenia. Potem już będzie coraz lepiej, przynajmniej dzień się zacznie wydłużać zamiast skracać. Sezon grzewczy rozpoczęty, w domu już palimy od kilku tygodni, chociaż na razie jedynie wieczorami żeby zagrzać wodę no i trochę dom wygrzać. Trafiały się w tym czasie jeszcze dni ze słońcem, które nam wodę nagrzało ale już nawet jak to słońce świeci to pod innym kątem i do takich letnich temperatur wody już nie zagrzewa. Dobrze jak dojdzie do 40 stopni. U siebie też już kominek dzisiaj drugi raz po letniej przerwie odpaliłem żeby w cieple popracować a nie chuchając sobie w dłonie i marznąć. Postanowiłem że w tym sezonie jesienno-zimowym częściej trochę niż rok temu będę tutaj palił i może nieco więcej czasu spędzał niż przed rokiem, zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. Synek dzielnie się w szkole zaaklimatyzował i uczęszcza do zerówki, poza kiepskimi pierwszymi tygodniami kiedy jakiegoś wirusa przywlekł i wszyscy chorowaliśmy, on przez prawie dwa tygodnie, u nas tak na tygodniu się skończyło to teraz dzieki Bogu jest wszystko ok. Sprzątamy liście, chowamy wszystkie letnie sprzęty, przewozimy drzewo do piwnicy a ja swoje, liściaste do pomieszczenia obok kominka. Tak wygaszamy powoli letnią działalność i aktywność. Czy lubię jesień? Z jednej strony nie, przede wszystkim chyba za tą szarą zgniliznę, jeżeli taka właśnie aura dominuje no i za coraz krótszy dzień, mniej światła, mniej możliwości na bycie aktywnym przez cały dzień, bycie poza domem, chociaż i tak cały czas się staram. Z drugiej strony lubię tą jesienna melacholia, minimalne chociaż wyciszenie i uspokojenie, mniej pracy, więcej czasu na obejrzenie czegoś (Squid Game mnie aktualnie wciągnęło chociaż to taka trochę koreańska głupota, z żoną natomiast oglądamy Opowieść Podręcznej na HBO GO, pierwsze odcinki wciągające bardzo, teraz już w drugim sezonie taki bardzo mroczny się zrobił, nie wiem czy przebrne przez wszystkie sezony) czy poczytanie ale też zawsze jesienią mam więcej takich rozmyślań o życiu, przemyśleń głębszych. Nie wiem czy to związane z tym że generalnie jest więcej czasu dla siebie czy właśnie ta pora roku tak nastraja. Z czego mam satysfakcje w ostatnim czasie? Ostatnio miałem ogromną radochę jak udało mi się ułożyć kostkę Rubika, którą żona kupiła synkowi. Co prawda z pomocą pisanych algorytmów znalezionych w internecie ale też były one na tyle skomplikowane że nie było to wcale łatwe. Przypomniały się czasy młodości kiedy przez pewien czas całe nasze pokolenie żyło kostką Rubika, wszyscy ją umieli ułożyć i układali na czas. Czy dzisiejsze dzieci byłoby w stanie zafascynować coś takiego w takim stopniu jak nas wtedy? Czy byliby w stanie tą kostę układać bez pomocy internetu, którego jeszcze wtedy nie było, tak jak my ją układaliśmy pasjami i bez końca? Pozostawiam te pytania otwarte, nie wiem, wydaje mi się że raczej nie

Satysfakcję odczuwam też na pewno i przede wszystkim z tego że wreszcie zrealizowałem mój zamiar i po wielu wcześniejszych podejściach z których nic nie wyszło zapisałem się na kurs pisania ikon. I że jest tam bardzo miła, fajna, ciepła atmosfera i że całkiem nieźle mi idzie to pisanie mojej pierwszej w życiu ikony. Na zdjęciu poniżej efekt dotychczasowej pracy i jeszcze nie skończona ikona Mandylion. Tak chyba na wiosnę a może jeszcze zimą mnie ten temat zafascynował, technika i technologia powstawania ikon, ich długa historia i rola w kościele są naprawdę warte zagłębienia i mam nadzieję że uda mi się to nowe hobby kontynuować, że coś z tego wyniknie pożytecznego. Tym bardziej że takie dziwne zbiegi okoliczności mnie w tą stronę ikon prowadziły. Na pewno wróce do tego tematu i tych wątków a ten wpis jest o jesieni więc wracam do niej.

Kiedyś we wczesnej młodości, chyba jeszcze w podstawówce udało mi się napisać nawet jakiś wiersz o jesieni. Całości nie przytoczę ze względu na moją sklerozę a zapiski gdzieś zniknęły przez te lata ale pamietam kilka pierwszych wersów: Jesień, aby nigdy jej nie było, coś się w moim sercu skryło, jakiś lęk, jakiś niepokój, coś co kradnie dawny spokój …. Myśle, że ta jesień też jest nam ludziom, przyrodzie potrzebna i powinna być pomimo że większość z nas jej nie lubi. Tak jak każdy inny czas trzeba starać się jedynie dobrze ją wykorzystać, odnaleźć w tym czasie coś dla siebie a na pewno można polubić przynajmniej niektóre jej aspekty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *