Życie codzienne

Pomidory 2023

No i przyszedł czas aby kilka słów o tegorocznych zbiorach napisać, końcówka sierpnia, zawsze kilka słów napisałem. Chociaż widzę, że ledwie kilka wpisów poniżej są pomidory z zeszłego roku. No cóż, ten czas płynie masakrycznie szybko, blog i wpisy na nim ostatnio mocno zaniedbałem, tak więc zaledwie kilka wpisów dzieli tegoroczne pomidory od ubiegłorocznych;) Cóż zrobić, takie życie, na niewiele z tego co bym chciał zrobić wyłącznie dla siebie starcza mi czasu.

No ale do rzeczy. Historia z pomidorami w tym roku zaczęła się nieciekawie. Nasionka zamówiłem jeszcze pod koniec ubiegłego roku, też nie bez problemu, jako że sklepy z odmianami hobbystycznymi pomidorów, nie certyfikowanymi w jakiś sposób są przez obecne przepisy (zapewne te unijne;)) dyskryminowane i w zasadzie nie wolno im takich nasion sprzedawać. Tak mi wyjaśniała Pani ze sklepu pomidorlandia, gdzie zamówiłem te odmiany, które w ubiegłym roku mi się sprawdziły i smakowały plus kilka nowych. Tak więc Pani wreszcie zgodziła się przesłać nasiona ale w naszej korespondencji używaliśmy nazwy buty zamiast pomidory;) Pani: „Wczoraj wysłałam paczkę z butami do Pana” Ja za kilka dni: „Tak, właśnie dotarły” Pani: „Niech się dobrze noszą” ;)))). W marcu nasionka trafiły do doniczek i na parapety. Ale od początku tak jak słabiutko wschodziły, dużo gorzej niż w poprzednich latach. Więc jak to ja zacząłem trochę kombinować, pryskać czymś na porost, zmieniać parapety aż wreszcie jak pod koniec kwietnia przyszły takie cieplejsze dni to uznałem, że można je będzie już w tych doniczkach do folii przenieść, może tam ich wzrost przyspieszy. No i niestety w tej folii zostawiłem je na noc a tak się złożyło że akurat tej nocy jeszcze przyszedł przymrozek, rano jak się obudziłem i na dachu zobaczyłem białą szadź to już wiedziałem, że nie będzie dobrze. No i rzeczywiście, pomidorki zmarzły, znalazłem je prawie wszystkie oklapnięte a że to były nadal bardzo malutkie roślinki to już nie było co ratować, ledwie kilka mi ocalało i to z tych nowych odmian, natomiast wszystkie malachitowe szkatułki padły. Nie było sensu już zamawiać nowych nasion i hodować od nowa w doniczkach, zresztą na to już było za późno. Zdecydowałem więc że kupie już gotowe sadzonki na targu i takie właśnie na początku maja trafiły już pod folię no i kilka tych krzaczków które ocalały z nasionek. Na targu wybrałem Pana który tak miał tych sadzonek nie za wiele i który zapewniał, że smak pomidorów będzie bardzo dobry. Zaryzykowałem, kupiłem chyba po 10 krzaczków, jedne malinowe, miały rosnąć nie za duże i drugie, niby zwykłe ale taki kształt sakiewkowaty miały mieć. I muszę przyznać, że Pan okazał się uczciwy, wszystko co mówił się sprawdziło, po słabych początkach pod folią w maju ze względu przede wszystkim chyba na niskie temperatury potem już krzaczki zaczęły rosnąć bardzo ładnie, bardzo dużo było kwiatów i owoców. Ja troskliwie je doglądałem i pielęgnowałem, prowadziłem z reguły na jeden pęd. Pierwsze czerwone owoce pojawiły się w drugiej połowie lipca i od tamtej pory trwa eldorado pomidorowe;) Owoce są przepyszne, ładne, kształtne, bez jakichś parchów, grona się nie obrywają od krzaczków nawet jeśli jest dużo większych owoców. Także jestem bardzo zadowolony, spożywam ile się da, rozdaje sąsiadom i rodzinie, nawet nie przerabiałem ich do tej pory bo aż szkoda je pakować do słoików takie są smaczne. Dzisiaj może kilka własnych dodam do kupionych polnych z targu i przerobie na soczek.

Nadal na krzakach jest dużo dojrzewających owoców, do tej pory zebrałem już kilkadziesiąt kilogramów i myśle, że jeszcze kilka tygodni własne, ekologiczne i co najważniejsze przepyszne pomidory będę jadł. Bardzo mi się poprawiła kondycja, samopoczucie w ostatnim czasie, cera też bardzo ładna – tak mi wszyscy mówią;) – myślę, że po części jest to właśnie efekt tej letniej, zdrowej diety, dużo warzyw (bo ogórki też się bardzo udały w tym roku i spożywam większość na surowo). W tej drugiej części to pewnie zasługa Pani kosmetyczki do której regularnie, raz w miesiącu się udaje no i odstawienia alkoholu w sierpniu (Sierpień miesiącem trzeźwości – jak to się kiedyś mówiło;)). Także na przyszły rok już raczej nie będę zaczynał od nasionek i sadzonek hodowanych w domu (no może jakieś wyjątkowe odmiany tą drogą pozyskam) tylko podobnie jak w tym kupię gotowe sadzonki od tego samego Pana. A póki co jeszcze cały czas delektuję się tegorocznymi zbiorami. Oby jak najdłużej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *